hej.
juz jestesmy z powrotem w usa, ale po kolei i w duzym skrocie:(
trase banff - jasper pokonalismy w dwa dni. (stop w kanadzie naprawde "zre" i nie stalismy dluzej niz 10 minut). droga naprawde super!!!!!! cale 300 km jedziemy z nosami przylepionymi do szyby i oczami wlepionymi w gory, rzeki, ladowce....... pierwszym stopem odwiedzilismy kanion johnsona (cos jak slowacko raj) i jez. louise i jeszcze piekniejsze jezioro (nazwy nie pamietam). pozniej na stopa zabrala nas para chinczykow, z ktorymi podjechalismy na camping. natepnego dnia zabiera nas australijka z synem w okolice ladolodu columbia. mozna sobie tam wykupic wycieczke na lodowiec w gigantycznym autobusie (srednica kol z 1,5 metra). my oczywiscie wybralismy sie pieszo. pozniej jeszcze godzinka jazdy (po drodze widzielismy misia:) i ladujemy w jasper.
stamtad nocnym busem do vancuver, przesiadka i na vancuver island. po nocy na campingu w nanaimo, pojechalismy na zachodnie wybrzeze. jednek od rana juz tak lalo i po przyjezdzie do torfino wszyscy mowili ze bedzie lalo przez tydzien, zdecydowalismy sie powrocic na lad (wiem, moze to troche glupie). tak wiec dzis nocka znow na dworcu w vancuver i poranny bus do seattle.
w seattle zostawiamy plecaki w przechowalni bagazu i ruszamy na miasto. mamy tylko jeden cel: znalezc pierwszego sturbucksa swiata. i oto obok jakiegos targu z rybami (znaczy nie tam byle jakiego, to glowna atrakcja miasta) ania wchodzi do sturbucksa i po chwili wylatuje i ryczy (wyjatkowo nie na mnie, ale do:)) yeeeeessssssssssss, to TU!!!!!. wchodzimy juz teraz obydwoje i ja decyduje sie kupic pierwsza kawe w zyciu w pierwszym sturbuksie swiata. czyz to nie piekna historia?:) (fotki w galerii).
pozniej bedac w bibliotece napotykam na jednym z forow podrozniczych wpis, iz ktos oferuje nocleg w okolicach san francisco. no to wysylam mejla z zapytaniem. po 5 minutach odpowiedz: wpadajcie! i oto od 3 dni siedzimy sobie u agnieszki i marcina pod SF. w koncu mam neta "pod dostatkiem". korzystajac z tego uzupelniam fotki na blogu. zaraz mam nadzieje skonczyc, juz dochodzi 2 w nocy.
jutro ruszamy do parku narodowego yosemite.
pozdrowienia, marcin
pozdro